|
|
|
Czego naprawdę uczy cię nauczyciel?
I z czego to wynika. Analizujemy Kartę Nauczyciela i odbieramy telefony licznych nauczycieli.
KOMENTARZE
2
2012-05-01
Pleple. Nie rozumiem tych ciągłych ataków na język polski. Hm, w zasadzie rozumiem, bo
3
2012-05-01
A to, że ponad połowa Polaków nie czyta książek to dobrze. Dobrze dla mnie - dzięki temu na rozmowie kwalifikacyjnej wypadam z reguły znacznie lepiej od konkurencji, która nie potrafi się płynnie wypowiedzieć o samych sobie. Bo ich zasób słownictwa kończy się na tym, co przeczytają w nagłowkach na onecie.
4
2012-05-01
A wiedza z historii przydaje się niesamowicie w życiu w społeczeństwie. Gdyby ludzie lepiej znali historię, to dzisiaj połowa pomysłów UE spaliłaby na panewce, bo ludzie kojarzyliby bez pudła, że te pomysły niewiele różnią się od pomysłów Stalina czy Gorbaczowa.
5
2012-05-01
Zgadzam sie zdecydowanie z EstEst'em. Z tej wymiany zdan o konspektach dochodze do wniosku, ze sami nauczyciele calkowicie podporzadkowuja sie 'systemowi' i zachowuja sie jak dzieci w szkole.
6
2012-05-01
Szkoda, że nie dotarłem do anteny, bo miałem u boku słuchającą i gorąco komentującą pedagog ze szkoły gimnazjalnej, czyli mamę. Wtedy byłaby audycja z nauczycielami ze wszystkich stopniów edukacji. Ogólnie twierdzi już od dawna, że karta nauczyciela to straszny syf i chociaż jest tam kilka rzeczy pozornie dobrych, tak większość to tylko ochrona głąbów kosztem ambitnych nauczycieli i trzeba to jak najszybciej zlikwidować.
7
2012-05-01
Trudne w odbiorze to może i one są, ale dla półgłówków.
8
2012-05-01
Tu mama Kaszany, nauczycielka, która zażarcie broni czytania.
9
2012-05-01
Kaszana
10
2012-05-01
@marcin z
11
2012-05-01
@mama kaszany:
12
2012-05-01
@ EstEst
13
2012-05-01
1. Hugo, powodem, dla którego jest tylu nauczycieli z najwyższym stopniem jest to, że jak wprowadzono stopnie "wtajemniczenia", to nauczyciele, którzy już pracowali, dostali na start 3-ci stopień awansu z czterech możliwych. Nowi nauczyciele robią awans od zera. Szkoda że nie sprawdziłeś jaka jest średnia wieku w zawodzie nauczyciela, bo to może jest powód wielu zjawisk w zawodzie.
14
2012-05-01
Im niższy jest poziom ogólny, tym bardziej cenić należy jednostki, które się tam wyróżniają.
15
2012-05-01
Ja jeszcze dorzucę do przemyślenia pytanie: Czy przypadkiem fakt, że mama kaszany i jej podobni nauczyciele wcale nie zarabiają kilka razy więcej od gościa, którego jedynymi zaletami jest dobre wypełnianie papierów i przychodzenie na zajęcia na trzeźwo, nie ma związku z tym, że tych drugich w szkołach jest o wiele więcej?
16
2012-05-01
Z logicznego punktu widzenia zawsze część nauczycieli będzie zarabiać poniżej średniej. Ale może w szkole tego nie uczą...
17
2012-05-01
Jak ktoś się uczy angielskiego to rozróżnia rzeczowniki policzalne i niepoliczalne. A po polsku już mało kto to kuma.
18
2012-05-01
Polski system szkolnictwa, jako system państwowy, jest patologiczny. A to, czy jego niektóre aspekty są pozytywne czy nie, nie jest chyba najważniejszy.
19
2012-05-01
Pomiając niereacjonalne i demoralizujące mechanizmy organizacji edukacji powszechnej w Polsce, to bardzo źle jest że dominuje prymat ilości nad jakością. I nie chodzi tu tylko o oogoń za kosmicznym wskaźnikiem scholaryzacji, co jest kompletnym nonsensem, ale o czasową rozciągłosć obowiązkowej edukacji w Polsce.
20
2012-05-01
Możliwe. Akurat firmę można zakładać po każdym kierunku i wiedza ze studiów nie musi mieć z tym związku - mówię o ,,etatowcach'', których jest większość. Na matmę i informatykę wcale nie idą ludzie, którzy zakładają firmy, tylko zdolni-leniwi. To męczące jest, a skoro można dużo zarobić bez tego... Ale z moich znajomych z roku i lat sąsiednich nikt nie miał problemu ze znalezieniem przyzwoitej pracy w krótkim czasie. I to było przed programami rządowymi.
21
2012-05-01
Ludzie po historii i filozofii zakładają firmy, bo... nie mają wyboru. To jest chyba najsensowniejsze wytłumaczenie. Albo od samego początku mieli taki plan, żeby wybrać mało wymagające studia tylko dla papierka/świętego spokoju w rodzinie.
22
2012-05-02
Co do znaczenia naszej literatury to powiem, że np. „Kariera Nikodema Dyzmy” daje większą wiedzę nt. jak wygląda praktyka rządzenia, niż cała półka ekonomicznych książek...
23
2012-05-02
Ja w liceum potrafiłem mieć 6 zagrożeń pod koniec roku. Tak, jestem tym debilem, który miał pały, nie nauczył się myśleć, nie potrafi się wysłowić. Z ortografią kiepsko, pisownię sprawdza Firefox, masakra!
24
2012-05-02
Słyszałem niedawno pewnego Amerykańca jak krytykował tamtejszy system edukacji i powiedział, że tam tak samo jak w Polsce kształci się miliony niepotrzebnych magistrów. Twierdził, że statystycznie to jeden na 8 studentów pracuje w swojej specjalności ze studiów. Jest to ponadto gigantyczny problem finansowy, bo studia w USa są horrendalnie drogie. W Polsce jest to samo.
25
2012-05-02
@CD
26
2012-05-02
@kaszana611
27
2012-05-03
Wszyscy tu oczywiście mają rację...
28
2012-05-03
@CD
29
2012-05-03
@EstEst:
30
2012-05-03
tak samo jak ludzie nie czytają poza szkołą, tak nie liczą zadań z matematyki, jeżeli nie są zmuszane.
31
2012-05-03
Takie mamy rozleniwione społeczeństwo. 90% Polaków, jakby nie była zmuszana w szkole, to w życiu by nie przeczytała ani jednej książki. Ja czytałem książki zanim poszedłem do szkoły (Do przerwy 0:1, Pan Samochodzik i tym podobne), czytam po jej ukończeniu.
32
2012-05-03
Ach, jeszcze jedno. Umiejętność wnikliwej analizy tekstu, to jedna z najbardziej przydatnych umiejętności, jakie nabyłem w całym procesie nauczania, właśnie na lekcjach języka polskiego.
33
2012-05-03
Czy należy uczyć Mickiewicza w szkole ?
34
2012-05-03
Słyszałem też, że przykładowo w Stanach oststnio wymyslono jeszcze jeden model edukacji. Jest to szkoła jednotematyczna. Po prostu szkoła, która ma mnóstwo godzin jednego przedmiotu, a pozostałe traktuje drugorzędnie. W tym modelu chodzi o to by nauczyć jak najwięcej z jednej dziedziny zamiast uczenia po trochu ze wszystkich dziedzin. Czyli całakowita odwrotność edukacji ogólnej.
35
2012-05-03
Szkolnictwo powinno wygladać jak supermarket. jak wejdziemy do marketu mamy wybór jako klienci spośród dziesiątek tysięcy różnych produktów. Tak samo z edukacją powinnismy mieć wybór tysięcy różnych szkół i głosować na nie nogami i pieniędzmi.
36
2012-05-03
Zgadzam się, wszystko rozbija się jak zawsze o możłiwość wyboru. Uczenie literatury nie jest niepotrzebne, przynajmniej nie dla wszystkich, dlatego powinien zostać wybór.
37
2012-05-03
Wysiłki rządu idą jakby w całkiem innym kierunku. Stara się wymyśleć jakiś model idealny. Europejsata matura to znowu przykład dążenia do standaryzacji w skali całej Europy - kompletnie bezsensownej.
38
2012-05-03
Jedno z lepszych Wydań Głównych w tym roku,chociaż brakowało mi trochę ironicznych komentarzy Martina.
39
2012-05-03
@marcin z:
40
2012-05-03
Kilku dyskutantów podało juz rozwiazanie sytuacji (które to rozwiazanie jest znane od wieków i nie trzeba wyważać otwartych drzwi). Każdy powinien móc wybrac sobie taki typ szkoły w jakim kierunku chce się rozwijać jako człowiek. I wtedy znika problem "Mickiewicza", Oczywiście niemal wszyscy to rozumiemy, pytanie więc - dlaczego nie jestesmy jako kraj wprowadzić takiego systemu? Problem tkwi nie w nierozumieniu problemu, ale w niemożności wprowadzenia rozwiazania. Pytanie- dlaczego?
41
2012-05-03
" Oczywiście niemal wszyscy to rozumiemy" - nie wszyscy rozumieją konieczność uwolnienia edukacji. Co się stało z pomysłem bonu edukacyjnego, który miał doprowadzić do konkurencji szkół prywatnych i państwowych. Nikt się jakoś nie domaga powrotu do tego pomysłu.
42
2012-05-03
"Kiedyś myślałem tak jak Ty. Niestety wychodzi na to że taka postawa to - lenistwo (nic nobilitujacego)."
43
2012-05-03
@CD
44
2012-05-04
@CD
45
2012-05-04
"Najpierw piszesz ze jestes "debilem, co nie nauczył sie mysleć" a potem, że brylujesz na olimpiadach informatycznych... - nie dostrzegasz sprzeczności?"
46
2012-05-04
@CD: znowu wszystko zależy. Jeżeli jesteś tak zwanym "słuchowcem", to słuchanie audiobooka nauczy cię więcej, niż przeczytanie książki.
47
2012-05-04
@marcin z
48
2012-05-04
Orish
49
2012-05-05
Witam
50
2012-05-05
się rozgadałem ; )
51
2012-05-05
oraz jeszcze jedno Historia Wos PP czy Geografia
52
2012-05-05
@EstEst
53
2012-05-05
@Jezier z zadupia
54
2012-05-05
@Jezier z zadupia
55
2012-05-06
Ja na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałem otwarcie, że oblałem maturę ustną z Polskiego. Przyjęli mnie :)
56
2012-05-07
Fajna, audycja - dzwoniący dużo wnieśli zwłaszcza ta ostatnia dzwoniąca - wprowadziła troche pluralizmu potrzebnego tej audycji.
57
2012-05-07
smiechu warte a gdzie praktyka kurna ludzie co po przeczytaniu pana tadeusza umiesz klasc panele kafelki ? umiecie kurna powiedziec co posiada samochod silnik świece itd nosz kurna po chuj mi teoria jak nie wiem jak to np zrobic w praktyce po chuj mi pi np przy kladzeniu tych paneli
58
2012-05-08
Zapraszam do szkół zawodowych. Tym się różnią od ogólnokształcących. Nazwa jest tutaj kluczowa. Każdy wybiera sam, czego chce się uczyć ( no, albo rodzice za niego zdecydują):
59
2012-07-17
Odrzucimy kanon i podstawę to:
60
2012-07-17
Nie ma żadnego problemu mieć czy być co za idiota coś takiego wymyślił czy to na podstawie, że nauczyciele myślą, że wiedzą, zarabiają marnie i ekstrapolują to na to, że każdy musi być głupi jak ma pieniądze? |
Marcin Hugo Kosiński i Marek Zemsta
Medale:
Czy coś nam grozi za wyjście do knajpy? - wczoraj
LEWICA DZIAŁA RAZEM Z WOLNOŚCIOWCAMI? (1) - 7 dni temu
Jak szybko policja dojedzie na Marsa? - 2 tygodnie temu
Premier znowu bredzi (2) - 3 tygodnie temu
Czy w Wolnym kraju krowy dają więcej mleka? - 4 tygodnie temu
Czy pomaganie ma sens? - 5 tygodni temu
Czy to już komunizm? (2) - 6 tygodni temu
Program sponsorują:
Nikitoys sklep z zabawkami dla dzieci
- - 20.00 |
Skrajnie się nie zgadzam z polonistką dzwoniącą pod koniec. Praktycznie z wszystkimi punktami. Jako nauczyciel akademicki mam kontakt z ,,produktami'' tego modelu edukacji, symbolizowanego przez wspomniane konspekty, i mogę ocenić jego efekty dużo lepiej niż ktoś będący wewnątrz systemu licealnego.
Przedmioty których uczę (matematyczno-ekonomiczne) w znacznym stopniu sprawdzają, czy faktycznie wykształcono w tych uczniach umiejętność myślenia. Odpowiedź jest jedna: NIE! Tak więc, jeśli to było celem nauczania języka polskiego, to ten cel przez obecny system nie jest realizowany. Powiedziałbym, że cała ta edukacja jest kontrproduktywna, zabijająca myślenie. Studenci najchętniej zapamiętują regułki, o ile są im podyktowane odpowiednio wolno - domyślenie się jednego słowa zazwyczaj przekracza ich możliwości. I tego, a nie myślenia, nauczyli się w szkole. Zresztą, przykładów jest milion - nie ma sensu tu ich wypisywać.
Z własnych doświadczeń - warto sobie przed zajęciami przygotować notatki, zawsze mam przy sobie notatnik, w którym notuję pomysły na ubarwienie ćwiczeń, bądź jakieś dobre przykłady zastosowań podawanej teorii. Ale formalne konspekty to koszmarna strata czasu, zapewniająca tylko alibi słabym nauczycielom i zastępująca prawdziwe przygotowanie. Powiedziałbym: jeśli jakiś nauczyciel poświęca czas na przygotowanie konspektów w takiej formie, w jakiej uczą mnie w studium pedagogicznym, zamiast porządnie przygotowywać te zajęcia, to ja nie powierzyłbym takiemu nauczycielowi swojego dziecka.
Co do pożytków z kucia na pamięć i czytania dziwnych książek: tutaj kłania się Bastiat i jego ,,to, czego nie widać''. Pewnie, cokolwiek się dzieci nauczą, może się im przydać. Czemu ich zatem nie uczymy na przykład listy wszystkich miejscowości w Polsce, albo technik malowania pędzelkiem chińskich liter? Też się może przydać (po przemyśleniu: to drugie poważnie może się przydać). Czemu nie wymagamy nauczenia się rozwinięcia liczby pi do 1000 miejsca po przecinku? Też by to kształciło pamięć jak jasna cholera.
Tylko, że tu wkracza koszt alternatywny: w tym czasie dzieciaki mogą zrobić rzeczy milion razy pożyteczniejsze, nauczyć się (najlepiej działając), czegoś przydatnego. Niechby i na pamięć. Aczkolwiek, bardziej pożyteczne od kształcenia pamięci metodą prób i błędów, fajniej byłoby wytrenować parę technik zapamiętywania - naprawdę nauka kilka wynalazła i tylko w skansenie edukacji publicznej nikt o tym nie wie. Bo z kucia Pana Tadeusza, pozostanie dzieciakom tylko informacja, że Wojski miał na imię Natenczas ;). Tego, co dzieci mogłyby się nauczyć ZAMIAST bzdur wtłaczanych im na lekcjach - nie widać, więc powstaje przekonanie, że na lekcjach dzieci korzystają. Ale jak wykazałem, to przekonanie jest błędne.
Dlatego, marnowanie czasu na takie rzeczy jest korzyścią tylko w stosunku do nie robienia niczego. Tak naprawdę, jest olbrzymią stratą w porównaniu z alternatywnym wykorzystaniem tego czasu - nawet na rozwijanie mięśni na boisku, jeśli już nie rozwijanie umysłu. Ja osobiście sobie wyceniłem rzeczy, których nauczyłem się w szkole, przeliczyłem wszystkie koszty (zwłaszcza czasowe) tego marnotrawstwa, odjąłem koszt edukacji prywatnej i wyszło mi, że za te ,,roboty przymusowe'' państwo mi wisi ok. 800 tysięcy złotych plus odsetki. Skoro za roboty przymusowe z III Rzeszy pieniądze zwracano, to czuję się upoważniony do odzyskania tych pieniędzy od państwa sposobami dowolnymi.
Co do sporu o czytanie książek - statystyki przyznają rację Hugo. Ponad połowa dorosłych Polaków czyta mniej niż jedną książkę na rok - to są wyniki tak zachwalanego systemu edukacji i programu języka polskiego. Może reforma to zmieni. Obawiam się niestety, że nauczyciele zajęci sporządzaniem konspektów i inną papierologią pozostaną przy zestawie książek, które już mają opracowane. Obym się mylił.